Langwedocja i Russillon

Trzy miasta, które trzeba zobaczyć we francuskim regionie Langwedocji-Roussillon

Autorka:

Aga

Przez lata planując kolejne cele podróży do Francji, nie wiedzieć dlaczego, omijałam placem na mapie region Langwedocji-Roussillon. Francja ma przecież tyle do zaoferowania! Od magicznego Paryża i tajemniczych zamków nad Loarą, przez luksusowe Lazurowe Wybrzeże, lawendowe pola Prowansji i ośnieżone szczyty Alp, aż po niekończące się plaże i urokliwe miasta Wybrzeża Atlantyku. Dziś z perspektywy czasu, po odbytej już podróży po wyjątkowym regionie Langwedocji-Roussillon, przesuwam go z szarego końca listy na jedną z mocnych, pierwszych pozycji moich topowych, francuskich destynacji. Z wypiekami na twarzy wspominam spacery po barwnym Collioure, zapierające dech w piersiach wschody słońca na szerokich plażach Morza Śródziemnego, bagietkę moczoną w maślano-winnym sosie po znikających z prędkością światła mulach czy lody kasztanowo-lawendowe, dla których jestem w stanie spakować walizkę nawet dzisiaj i porzucić swoją pracę w Eurocampie (żartowałam, mam w planie odwiedzić jeszcze wiele campingów w Langwedocji😉 ). Zastanówcie się dobrze zanim popełnicie ten sam błąd co ja, odwlekając swoje wakacje w Langwedocji-Roussillon na „niewiadomokiedy”. Zarezerwujcie je najlepiej w tym roku – kto wie, może spotkamy się przy budce z lodami w Collioure? Z dużym prawdopodobieństwem będę stałym bywalcem Langwedocji-Roussillon, bo skradła mi serce na zawsze, nie tylko smakiem lawendy i kasztanów…

1. Pezenas

Do Pezenas trafiłam zupełnie przypadkiem. Choć miasteczko nie było celem numer jeden, nie bez powodu umieszczam je na pierwszym miejscu tego „TOP3”. Już po godzinie spaceru po mieście i obłędnym makaronie z owocami morza, byłam gotowa sprzedać swój bilet powrotny na samolot do Wrocławia i zacząć handlować kapeluszami słonecznymi na jednej z prześlicznych brukowanych uliczek (wróciłam tylko dlatego, że nie było ofert kupna 😉 ). Pezenas powitało mnie gwarem targowego dnia – odbywa się on przy ulicy Jean Jaures co sobotę i z pewnością może być zaliczany do jednej z tutejszych atrakcji turystycznych. Stoły uginały się od piramid ułożonych ze szparagów, stosów najsłodszych na świecie truskawek, pachnących, marsylskich mydeł, plecionych ze sznurków torebek, kwiecistych letnich sukienek i wszystkiego, o czym tylko można zamarzyć przemierzając lokalny bazar, nie wspominając o degustacji wina czy pysznych makaroników. Na drewnianych ławeczkach ciągnących się wzdłuż ulicy rozsiadła się starsza część mieszkańców Pezenas, która, sądząc po bogatej gestykulacji, omawiała najistotniejsze dla kraju tematy. Klimatu miejscu dodawała owinięta w czerwony szal z piór śpiewaczka, która przy dźwiękach akordeonu wyśpiewywała, kolejne przeboje Edith Piaf, niewiele jej ustępując talentem.

To tu właśnie poczułam najbardziej klimat prawdziwej Francji. Spacer po labiryncie starych, brukowanych uliczek w dźwiękach muzyki i pośród zapachów francuskich specjałów był prawdziwą ucztą dla zmysłów i niezwykłą wyprawą w przeszłość. Ukryte pośród wiekowych kamienic i pięknych rezydencji z XVI wieku małe sklepiki, rękodzielnicze warsztaty, urokliwe kafejki i małe galerie zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ekscytację mnożyła świadomość, iż te same uliczki w XVI wieku przemierzał w poszukiwaniu inspiracji sam Molière, który wybrał Pezenas na miejsce zamieszkania (i wcale mu się nie dziwię!). W tutejszym muzeum Vulliod Saint Germain, pośród pamiątek z jego pobytu w mieście, znaleźć można między innym fotel, z którego komediopisarz obserwował klientów swojego przyjaciela, fryzjera Gély, by później uczynić ich bohaterami sztuk w tutejszym teatrze. Gdybym miała wybrać jedno miasto, które uwiodło mnie najbardziej podczas naszej podróży, bez zająknięcia wybrałabym Pezenas. Jest coś magicznego w tutejszych kamienicach, cichych ulicach, malowniczych zakątkach, co nie pozwala o sobie zapomnieć długo po powrocie. Uwierzcie mi na słowo i odwiedźcie Pezenas – nie musicie dziękować za polecenie, wypijcie po prostu lampkę lokalnego wina za moje zdrowie ;).

2. Collioure

Piękno Collioure trudno opisać słowami. Wizyta w tym mieście latem to prawdziwa terapia kolorami, nie wspominając o dobroczynnym wpływie witaminy D dzięki cudnemu, południowemu słońcu, które oświetlając barwne uliczki miasteczka i ogromne platany, potęguje jego wyjątkowy urok. Dobre samopoczucie i zachwyt nad chwilą są tu po prostu gwarantowane! Zwłaszcza jeśli spacer po mieście, podobnie jak ja, rozpoczniecie od filiżanki przepysznej kawy z górą bitej śmietany (tak właśnie wygląda tutaj cappuccino) wypitej w porcie z widokiem na kojące fale Morza Śródziemnego i okalające miasto Pireneje. Nie zdziwi Was wtedy na pewno fakt, iż natchnienia w tym mieście szukali tacy malarze, jak Matisse, Picasso czy Braque – tutejsze zachody słońca, obronne forty, kolorowe kamienice były z pewnością wyjątkową inspiracją. Spacerując po mieście łatwo się zapomnieć, jednak pamiętajcie, aby nie ominąć tutejszych zabytków: górującego nad miastem XIII-wiecznego zamku królewskiego Château Royalgotyckiego kościoła Marii Panny od Aniołów (Église Notre-Dame-des-Anges) oraz kaplicy św. Wincentego – Chapelle Saint-Vincent. A kiedy już zrobicie milion zdjęć kolorowym uliczkom tonącym w kwiatach i ciepłym słońcu, zamówcie sobie waniliowy crème brulle z chrupiącą, karmelową skórką i przyrzeknijcie sobie, po raz setny, że wrócicie tu za rok…

3. Perpignan

Spacerując po stolicy Roussillon, urokliwym Perpignan, będącym kiedyś stolicą Królestwa Majorki, a później po Barcelonie, drugim największym miastem Katalonii, wielokrotnie miałam wrażenie, że jestem w Hiszpanii. Powiewające wszędzie katalońskie flagi, kolorystyka zabudowań podobna do tej w Gironie, liczne tapas w kartach tutejszych restauracji – wszystko to przywodzi wspomnienia słonecznych wakacji w Katalonii. I właśnie ta różnorodność miasta, francusko-hiszpańska mieszanka kulturowa pociąga w tym miejscu najmocniej.

Najbardziej charakterystycznymi zabytkami miasta jest dawna, ceglana brama wjazdowa z XIV wieku, która rozpoczyna prawie każdą wycieczkę po Perpignan oraz gotycka katedra św. Jana Chrzciciela (Saint-Jean-Baptiste). Aby spojrzeć na miasto z góry i zachwycić się ośnieżonymi szczytami Pirenejów na horyzoncie, wybierzcie się koniecznie do Pałacu Królów Majorki (Palais des Rois de Majorque) – cytadeli pochodzącej z końca XIII wieku. Wycieczkę do Perpignan zakończcie niespiesznym spacerem po urokliwych ulicach miasta, rozkoszujcie się senną atmosferą placów, poczujcie zapach lawendy ze straganików pełnych francuskich kosmetyków lub rozgośćcie się w jednej z tutejszych restauracji i podobnie do mnie, poczujcie jak smakuje niebo zamawiając małże św. Jakuba utopione w czosnkowym maśle. 

Coliourre, Pezenas, Perpignan to oczywiście nie jedyne miejsca, które powinny się znaleźć w Waszym planie podróży po regionie Langwedocji-Roussillon. Jeśli znajdziecie chwilę, zajrzyjcie koniecznie do tętniącego życiem Canet, zjedzcie zupę cebulową w urokliwym, rybackim Port-Vendres, zachwyćcie się wpisaną na Listę Światowgo Dziedzictwa UNESCO piękną, średniowieczną wioską Villefranche-de-Conflent, albo przepłyńcie się zachwycającą wodną drogą Canal du Midi. A jeśli zapragniecie odpoczynku od tej prawdziwej, kulturalnej uczty, którą bez wątpienia jest wizyta w miastach Langwedocji-Roussillon, rozłóżcie koc na jednej z tutejszych, szerokich plaż, otwórzcie lokalne wino, pokrójcie bagietkę i delektując się delikatnym nadmorskim wiatrem przekonajcie się wszystkimi zmysłami, że południe Francji ma w sobie to „coś”, co każe wracać tu bez końca…

Campingi w Langwedocji we Francji blisko Collioure, Pezenas i Perpignan znajdziecie tutaj.
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej na Facebooku tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.