Jezioro Garda Rowery

Piesze i rowerowe wycieczki nad Jeziorem Garda – moja przygoda na campingu Eden

Autorka:

Ania

Rowerowe wycieczki nad Jeziorem Garda i piesze górskie wędrówki to mój ulubiony sposób na spędzenie aktywnego urlopu. Na rodzinne wakacje w 2020 roku wybraliśmy się na camping Eden, położony we Włoszech nad Jeziorem Garda. Zdecydowaliśmy się tym razem na wyjazd w połowie września. Do samego końca przeżywaliśmy lekki stres z powodu sytuacji związanej z pandemią koronawirusa, która we wrześniu po relatywnie spokojnym wysokim sezonie zaczęła się ponownie pogarszać. Na szczęście żadne restrykcje uniemożliwiające wyjazd nie zostały wprowadzone, więc po zapakowaniu wszystkich bagaży, włączając w to komplet maseczek, żel antybakteryjny oraz obowiązkowo dwa rowery na bagażnik dachowy, całą naszą grupą – rodzice, brat i ja – wyruszyliśmy na południe.

Był to nasz trzeci wyjazd nad Gardę – do tej pory odwiedziliśmy campingi Altomincio Family Park i Bella Italia – więc przebyliśmy dobrze już nam znaną trasę przez Niemcy, Austrię i po minięciu przełęczy Brennerskiej wjechaliśmy na terytorium Włoch. Droga przez Alpy jest niezwykle malownicza, po obu stronach drogi wznoszą się majestatyczne szczyty, w oddali widoczne są alpejskie wioski, kościoły i zamki. Zbliżając się do Gardy, jakieś 25 km za Trento zjechaliśmy z autostrady, by przez turystyczną miejscowość Riva del Garda dotrzeć na zachodnią stronę jeziora. Od razu rzuca się w oczy fakt, że ze względu na ukształtowanie terenu ta strona jeziora ma zdecydowanie inny charakter niż wschodnia. Góry w wielu miejscach dosłownie „wyrastają” z jeziora, stąd droga często prowadzi tunelami i teren jest tu zdecydowanie słabiej zabudowany. Większą miejscowością jest dopiero Salo położone nad zatoką, przez które przejeżdżaliśmy około godz.22. Stamtąd już tylko kilka kilometrów dzieliło nas od wjazdu na niewielki camping Eden.

Camping Eden jest nieduży i spokojny, położony tarasowo. Już po przekroczeniu bramy wjazdowej jednokierunkowa droga dla samochodów biegnie ostro w górę. Nasz domek Classic znajdował się w najwyżej położonej części campingu. Wprawdzie oznaczało to jakieś 10 minut drogi na piechotę do bramy wjazdowej mocno w dół, a z powrotem pod górę (wjazd rowerem na pewnym odcinku chyba nie jest możliwy…), natomiast dzięki temu z tarasu domku oraz z jednej z sypialni mieliśmy wspaniały widok na jezioro. Ponadto udało nam się zaparkować samochód przy samym domku – co nie zawsze jest możliwe przy zakwaterowaniach na tym campingu. Lokalizacja ta jest cicha i przyjemna, choć generalnie w czasie naszego pobytu ze względu na pandemię i na fakt niższego sezonu już na całym campingu było bardzo spokojnie.

camping Eden garda eurocamp
Widok z tarasu mobile home'u na campingu Eden

Oba kompleksy basenowe były otwarte, podobnie jak sklep spożywczy i restauracja z dużym widokowym tarasem, tylko wyjątkowo z powodu koronawirusa nie były już prowadzone animacje. Jeśli chodzi o baseny, jeden z kompleksów znajduje się w górnej części campingu – właściwie jest to niewielki płytki brodzik, przy którym turyści chętnie się opalają, natomiast główny kompleks basenowy położony jest niedaleko wjazdu na camping, za recepcją. Znajduje się tu basen prostokątny do pływania oraz część dla dzieci z brodzikiem, zjeżdżalniami i atrakcjami wodnymi.​​

Mieliśmy dużo szczęścia, jeśli chodzi o pogodę – była już połowa września, a przez cały tydzień pobytu każdego dnia świeciło słońce i temperatura oscylowała w granicach 30 stopni, czasami było nawet za gorąco, choć wieczory były na szczęście chłodniejsze. Sytuacja związana z koronawirusem skłoniła nas do ograniczenia się w zwiedzaniu większych atrakcji turystycznych – jedynym miejscem, do którego wybraliśmy się na cały dzień, była pobliska Brescia. Preferowaliśmy więc wycieczki rowerowe i zwiedzanie okolicznych miasteczek, ponadto jednego dnia wybraliśmy się z bratem na wycieczkę w góry. Oczywiście całemu pobytowi towarzyszyły kąpiele w jeziorze, które w tym czasie było jeszcze dość ciepłe.

Brescia – stolica prowincji

Według ambitnego planu na „dzień zwiedzania” mieliśmy spędzić pół dnia w oddalonej od campingu około 30 km Bresci, a następnie zjechać kolejne 55 km na południe do Cremony – malowniczego miasteczka lutników ze znanym Muzeum Skrzypiec. Jak to jednak z planami bywa, czasami lepiej je na bieżąco zmienić. Brescia okazała się tak ciekawym miejscem, że spędziliśmy w niej cały dzień, tym bardziej, że upał nie pozwalał na szybsze tempo zwiedzania. Ciekawostką jest fakt, że w tym relatywnie niewielkim mieście, liczącym nie więcej niż 200 tys. mieszkańców, znajduje się linia metra, co czyni je najmniejszym miastem w Europie posiadającym ten środek transportu. Nie mieliśmy jednak potrzeby korzystania z publicznego transportu – po pozostawieniu samochodu na parkingu (parking Castellini usytuowany przy Via Mantova jest bezpłatny) w ciągu 20 minut znaleźliśmy się w centrum, a dokładnie przy trzech głównych placach, które położone są w bardzo niewielkiej odległości od siebie. Przy największym z nich – Piazza Paolo VI – usytuowane są dwie katedry i to jedna obok drugiej.

Udało nam się jeszcze zwiedzić obie świątynie przed zamknięciem na czas sjesty. Warto pamiętać, planując zwiedzanie we Włoszech, że część obiektów – zwłaszcza kościoły – zamykane są w południe i zwiedzanie możliwe jest albo w godzinach rannych (zwykle 9.00-12.00) albo już po południu (zwykle 15.00 – 17.00/18.00). Katedry są zupełnie różne – Duomo Vecchio, czyli stara katedra, to budowla romańska z surowym wnętrzem, natomiast Duomo Nuevo – katedra nowa – pochodzi ze znacznie późniejszego okresu, budowana była od XVII wieku i jest wewnątrz bogato zdobiona w stylu barokowym, z licznymi malowidłami. Przy kolejnym placu – Piazza della Loggia – podziwialiśmy wspaniałą, wykonaną z białego marmuru Loggię, która jeszcze dziś pełni funkcję ratusza. Udało nam się też zobaczyć, jak na Wieży Zegarowej o pełnej godzinie dwie figurki wprawiane są w ruch i uderzają w dzwon, wybijając godzinę. Największe wrażenie zrobił jednak trzeci plac – Piazza della Vittoria, inny architektonicznie od pozostałych. Dominuje tu nurt modernistyczny z okresu międzywojennego – czyli w przypadku Włoch z czasu rozkwitu ideologii faszystowskiej, a najciekawsze obiekty to Torrione, czyli pierwszy drapacz chmur we Włoszech (aczkolwiek przy 13 piętrach brzmi to dziś trochę przesadnie), Pallazzo delle Poste, czyli siedziba urzędu pocztowego i wieża Torre delle Revoluzione – stąd Mussolini oficjalnie otworzył plac.

Po krótkim odpoczynku nadszedł czas na zwiedzenie wspaniałego kompleksu klasztornego San Salvatore-Santa Giulia – w coraz bardziej nasilającym się upale spacer do tego miejsca zajął nam dobre pół godziny. Po drodze minęliśmy ciekawe pozostałości po Imperium Rzymskim – częściowo zrekonstruowaną Świątynię Kapitolińską oraz ruiny teatru rzymskiego. Wejście na teren było akurat czasowo zamknięte, jednak obiekty są dość dobrze widoczne z zewnątrz. Po wejściu do kompleksu klasztornego okazało się, że z powodu koronawirusa możliwe jest jedynie zwiedzanie w grupach w określonych godzinach – w standardowych warunkach można obiekt zwiedzać samodzielne, z opcją audio tour. Ponieważ wiązało się to z czekaniem około godziny, udałam się w tym czasie z bratem na szybki spacer połączony z dość ostrym podejściem w górę na teren ogromnego kompleksu zamkowego z czasów średniowiecza – Castello de Brescia. Zamek robi niesamowite wrażenie, a ponieważ usytuowany jest na wzgórzu, roztacza się z niego widok na miasto i okolice.

Castello de Brescia
Castello de Brescia

Ostatni punkt programu – zwiedzanie kompleksu klasztornego San Salvatore-Santa Giulia – okazał się bardzo ciekawy. Bardzo żałowałam braku możliwości samodzielnego zwiedzania w opcji audio tour, tym bardziej że nasz przewodnik, bardzo miły starszy pan, oprowadzał grupę w języku włoskim i dodatkowo tempo zwiedzania było dość szybkie. Ponieważ oczekiwaliśmy jedynie kompleksu klasztornego, już z samego początku zaskoczeniem okazał się fakt, że początkowa część zwiedzania obejmowała również znaleziska archeologiczne i na jej koniec mogliśmy podziwiać niezwykłe Domus Dell’Ortaglia – odkryte na terenie ogrodu pozostałości rzymskich domów mieszkalnych ze wspaniale zachowaną mozaiką. Dopiero wówczas przeszliśmy do części klasztornej, która jest dość zróżnicowana, gdyż obejmuje świątynie powstałe w różnych okresach. Najwcześniej powstał bizantyjski kościół z wczesnego średniowieczna – bazylika San Salvadore, następnie w XII wieku zbudowano romański kościół Santa Maria in Solario, a świątynią z najpóźniejszego okresu jest renesansowy kościół Santa Giulia. Mnie najbardziej podobały się freski na ścianach San Salvadore oraz zdobiące dobudowany później Chór Zakonnic, a także kopuła z gwiazdami w kościele Santa Maria de Solario. Generalnie, Brescia okazała się bardzo ciekawym miejscem do zwiedzania, a ponieważ spotkałam się z opinią w jednym z przewodników, że nie jest to miasto atrakcyjne dla turystów, podkreślam, że moim zdaniem jest inaczej.

Trasy rowerowe nad Gardą

Wybierając się na wakacje samochodem zwykle zabieramy ze sobą dwa rowery, a jadąc nad Gardę oczywiście nie można było o tym zapomnieć – region ten to prawdziwa rowerowa kraina. Planując wycieczki rowerowe, polecam korzystać ze strony internetowej/aplikacji mapy.cz – jest tam opcja wyboru mapy turystycznej outdoor, która w bardzo przejrzysty sposób pokazuje trasy rowerowe (zaznaczone na fioletowo) oraz szlaki turystyczne i ścieżki spacerowe.​

Przebywając nad Gardą na campingach Bella Italia i Altomincio Family Park, sporo jeździłam na trasach rowerowych wzdłuż rzeki Mincio, czyli na południe od jeziora. Są one generalnie płaskie i bez przewyższeń. W przypadku campingu Eden trzeba się przygotować na większe wyzwania – teren jest tu dość pofałdowany i drogi biegną zwykle w grę albo w dół. Dla bardzo doświadczonych kolarzy – na północ od Salo, w stronę Riva del Garda, znajduje się naprawdę sporo górskich tras. Mnie rower przydał się przy krótkich objazdówkach po okolicy – miasteczka takie jak najbliższe Portese, nieco większe i dalej położone San Felice del Benaco, czy też największe Salo z licznymi plażami i ładną katedrą, są naprawdę urocze.​

Rowerem wybrałam się również do położonego za Salo miasteczka Gardone Riviera – jakieś kilkanaście kilometrów od campingu. Znajduje się tam niesamowite miejsce – Il Vittoriale degli Italiani. Przyznam się, że osoba pisarza Gabriele d’Annunzio, którego posiadłość i niezwykle zaprojektowany ogród z okresu międzywojennego znajduje się w tym miejscu, nie była mi wcześniej znana, natomiast wydaje się, że jest to sławna postać dla każdego Włocha. Sama posiadłość może być zwiedzana tylko z przewodnikiem, ponieważ jednak nie zdążyłam na oprowadzanie w języku angielskim (a taka opcja jest dostępna), zdecydowałam się jedynie na zwiedzanie otaczającego ją parku. Widać tu wyraźnie wizję pisarza, który był człowiekiem bardzo ekscentrycznym (polecam nieco o nim poczytać) – ten ogromny teren pełen jest mostów, strumieni, ogrodów, dziwnych, pełnych symboliki rzeźb. Nie brakuje tu zaskakujących elementów, takich jak okręt wojenny, mauzoleum, amfiteatr czy psi cmentarz dla ulubieńców pisarza. Bardzo żałowałam, że nie udało mi się wejść do domu pisarza, zwanego La Prioria, który wydaje się być równie dziwny i ekscentryczny. Bardzo spodobała mi się opinia jednego ze zwiedzających, że miejsce to jest wyrazem albo szaleństwa albo geniuszu pisarza – albo jednocześnie obu tych rzeczy.​

Na dłuższe, południowe lub nawet całodniowe wycieczki rowerem polecam dwie trasy: z Salo – Lonato del Garda lub Salo – Desenzano del Garda. Na mapie poniżej widać, że aby nie wracać tą samą drogą, można po prostu połączyć obie trasy przejeżdżając z Lonato do Descenzano, albo zrobić krótszą wersję trasy zjeżdżając z jednej do drugiej na poziomie miasteczka Padenghe sul Garda. Generalnie, odcinek Salo – Lonato to 24 km, w tym 435 m przewyższenia w górę, 321 m w dół , Salo – Desenzano – 27,3 km, 333m przewyższenia w górę, 330 m w dół. Mnie osobiście bardziej się podobał odcinek położony dalej od jeziora, czyli do Lonato – położony na wysokości około 300 m n.p.m., bardzo malowniczy. Droga rowerowa biegnie tu zwykle wąskim asfaltem, przystosowanym jedynie dla rowerów. Jest ponadto świetnie oznaczona. Jedyny odcinek, gdzie droga prowadzi wzdłuż szosy o średnim natężeniu ruchu, to jakieś ostatnie 5 km przy wjeździe do Lonato.​

Samo Lonato to bardzo ładne miasteczko z ogromnym zamkiem-fortecą na wzgórzu, w obrębie którego znajduje się obecnie muzeum ornitologiczne. Inną ciekawym zjawiskiem zaobserwowanym w trakcie wycieczki to zamki w miejscowościach Moniga del Garda i Padenghe sul Garda – przy tym ostatnim, położonym na wzniesieniu, dodatkowo znajduje się ładny punkt widokowy z widokiem na południową część Gardy, gdzie bardzo wyraźnie zarysowuje się cypel, na którym znajduje się miasteczko Sirmione. Oba zamki z zewnątrz wyglądają na ruiny potężnej, średniowiecznej fortecy, natomiast po przedostaniu się do wewnątrz głównym wejściem lub wyłomem w murze naszym oczom ukazują się domy wbudowane w stare mury zamkowe, które są nadal zamieszkałe, a przy niektórych z nich znajdują się nawet ogródki. Również w średniowiecznych czasach wewnątrz zamków w prowincji Brescia toczyło się życie mieszkańców i spełniały one funkcje obronnych warowni.​

W prawie każdym mijanym miasteczku znajdują się kraniki z zimną wodą, zdatną do picia – co jest bardzo praktyczne, zwłaszcza w upalne dni. Dodatkowo na trasach rowerowych w prowincji Brescia można spotkać stacje z wodą pitną, gdzie jedną z opcji jest gazowana woda mineralna. Na takie miejsce natknęłam się w okolicach Manerba del Garda. Oczywiście, po drodze nie brakuje również barów, restauracji czy pizzerii – zwłaszcza na odcinku Salo – Descenzano. Jednak, rozpoczynając trasę z Salo do Lonato warto zaopatrzyć się w dużą ilość wody, gdyż po minięciu Salo jest kilkukilometrowy odcinek jazdy ostro w górę i pierwsza miejscowość to dopiero Padenghe sul Garda.​

Wracając na camping drogą bliżej jeziora zupełnie przypadkowo trafiłam na kompleks plaż przy miejscowości Pieve Vecchio. Dla miłośników pływania to chyba najlepsze miejsce w okolicy – nie ma tu dużych kamieni czy skał, które są dość charakterystyczne dla miejsc do kąpieli znajdujących się blisko campingu czy w Salo. Na plaży w Pieve Vecchio wchodzi się do wody po drobnych kamieniach, ale już po kilku metrach dno jeziora jest piaszczyste. Plaże są spokojne, ludzi jest mniej. Miejsce to tak mi się spodobało, że wracałam tu jeszcze kilkukrotnie rowerem dla samej kąpieli – z campingu było to około pół godziny jazdy.​

Górskie wycieczki z campingu Eden

Jezioro Garda to świetny punkt wypadowy na górskie wędrówki, a największe możliwości pod tym względem stwarza właśnie zachodnia strona jeziora, przy której położony jest camping Eden, na północ od Salo. Aby zdobywać alpejskie dwutysięczniki, trzeba już podjechać samochodem jakieś 2 godziny w jedną stronę, można jednak zaplanować kilka fajnych wypraw na bliżej położone szczyty. Ciekawym pomysłem okazała się całodniowa wycieczka z wejściem na szczyt Monte Denervo, na którą wybrałam się razem z bratem. Punktem startowym była niewielka, urocza górska miejscowość Sasso, w której bez problemu znaleźliśmy mały, darmowy parking. Mimo, że oddalona jest od campingu jedynie około 30 km, dojazd tu zajmuje prawie godzinę – najpierw trzeba jechać na północ wzdłuż Gardy do miejscowości Gargano, a następnie z głównej drogi odbić w głąb lądu i stąd droga biegnie ostro w górę licznymi serpentynami – generalnie trzeba podjechać na wysokość około 550 m n.p.m.

Widok z Monte Denervo na Dolomity

Pierwszy odcinek wycieczki pieszej prowadził z Sasso (522 m n.p.m.) na szczyt Cima Comer (1281 m n.p.m.). Był on zdecydowanie najciekawszy pod względem widokowym – ponieważ w wielu miejscach biegnie niemal przy skraju urwiska, schodzącego stromo w dół w stronę jeziora, widoki na Gardę z tej perspektywy zapierają dech w piersiach. Z tego powodu najlepiej zaplanować tę wycieczkę w słoneczny, bezchmurny dzień i przebyć ten odcinek w godzinach rannych – charakterystyczne dla Gardy jest to, ze po południu nad jeziorem osiada lekka mgła i widoki nie będą już takie ładne.​

Widok na Gardę na dodcinku Sasso-Denervo

Ostatni punkt widokowy na Gardę znajduje się na szczycie Cima Comer – stamtąd oddalaliśmy się już w prostej linii od jeziora. Wkrótce dotarliśmy na Monte Denervo (1461 m n.p.m.) – jest to właściwie rozległa polana i żadne oznaczenie nie wskazuje na to, że jesteśmy na szczycie, natomiast rozpościera się stąd kolejny niezwykły widok – tym razem na położone dalej dwutysięczniki. Stąd schodziliśmy już w dół i po jakimś czasie napotkaliśmy spory kamienny budynek, oznaczony na mapie jako miejsce schronienia dla turystów. W środku znajdowało kilka pomieszczeń z miejscami do spania i prowizoryczna kuchnia z jadalnią. Co prawda brak było bieżącej wody, więc i czystość miejsca pozostawiała wiele do życzenia, natomiast księga z wpisami od turystów i puste butelki – zwłaszcza po alkoholu – sugerowały, że chatka jest czasami używana. Na zewnątrz znajdowały się spore zbiorniki na wodę, były jednak puste. Przeszło mi przez myśl, że mimo spartańskich warunków spędzenie nocy w takim miejscu byłoby fajnym przeżyciem, a piękne widoki wokół rekompensowałyby niewygody.

Z chatki zeszliśmy drogą w dół do wioski Lovere – to kilka domów rozrzuconych w znacznej odległości od siebie i nie ma tu nawet sklepu, więc ważne jest, by na tę konkretną wyprawę zaopatrzyć się w jedzenie i wodę na cały dzień. Stąd już spokojną drogą, bez większych przewyższeń, dotrzemy z powrotem do Sasso. Generalnie, trasa wycieczki to dystans 13,2 km, w tym 1098 m przewyższenia (w górę i tyle samo w dół). Przejście trasy – około 6 godzin. Oczywiście opisana trasa tylko jedna z wielu możliwych wypraw w tej okolicy.

Schronisko przy zejściu z Monte Denervo

​Podane atrakcje to tylko mała część tego, co skrywa w sobie okolica Jeziora Garda. Więcej informacji o campingu Eden znajdziecie tutaj, a jeżeli chcecie zapoznać się z innymi campingami nad Gardą z naszej oferty, wystarczy kliknąć w ten link.

Podstawowe informacje o regionie i najciekawsze punkty do zwiedzana nad Gardą znajdziecie w artykule: Najpiękniejsze miejsca nad Jeziorem Garda i co warto zobaczyć w okolicy.

A może chcielibyście przeżyć przygodę w cudownej Toskanii? Zapraszamy na wspólną wirtualną podróż do krainy przepełnionej sztuką, winem, pięknymi krajobrazami – artykuł Toskania. Sztuka, wino i malarskiej krajobrazy. Co warto zwiedzić i gdzie znaleźć noclegi w tym regionie.

Do zobaczenia na trasie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.