Z firmą Eurocamp, od 2012 roku, byliśmy już na ośmiu różnych kempingach.
Wszystkie nam się podobały i o każdym z nich można by napisać wiele dobrego.
– Lindau, Gitzenweiler Hof – w pobliżu Jeziora Bodeńskiego, kemping posiada najfajniejsze łazienki dla dzieci, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Poza tym jest bardzo czysty i zadbany.
– St. Peter am Kammersberg, Bella Austria – świetne miejsce na nocleg w drodze przez Austrię, kemping położony u podnóża majestatycznych gór; żałowaliśmy, że nie zostajemy tam dłużej.
– Cisano, Cisano San Vito – tuż przy jeziorze Garda, kemping pięknie położony, obsadzony kwitnącymi krzewami.
– San Vincenzo, Park Albatros – świetna baza wypadowa do zwiedzania Toskanii; dzieci były zachwycone animacjami i bezpiecznym kompleksem basenów.
– Figline Valdarno, Norcenni Girasole Club – niedaleko Florencji i innych perełek krainy Chianti, moc atrakcji dla dzieci i tarasowo, przepięknie położony kemping z niezapomnianymi widokami.
– Rzym, Village Fabulous – kemping w cieniu drzew piniowych, z basenów piękna panorama, a z kempingu można dojechać w pół godziny komunikacja miejską do centrum Rzymu!
– Lido di Jesolo, Waikiki – kameralny kemping z niesamowicie przyjazną atmosferą! Z tarasu domku słychać szum morza, od którego dzieli zaledwie kilka kroków.
Jednak na podzielenie się opinią i wspomnieniami postanowiliśmy wybrać NAJLEPSZY naszym zdaniem. Jestem plastykiem: malarką zainteresowaną poznawaniem historii sztuki. Na wakacje staram się wybierać miejsca, w których mogę pozwiedzać i poznać coś nowego w tej dziedzinie. Dlatego moimi ulubionymi kierunkami są Włochy i Francja. W pobliżu każdego odwiedzonego przez nas kempingu, znalazłam atrakcje turystyczne dla siebie. Ale ponieważ jeździmy na urlop rodzinnie, zdanie moich trzech chłopaków również bardzo się liczy. I to oni właśnie: mąż oraz dwóch synów (7 i 9 lat) jednogłośnie królem kempingów wybrali Punta Sabbioni, Marina di Venezia. Opiszę więc nasz zeszłoroczny pobyt w tym bajecznym miejscu.
Sądzę, że za mistrzowskie pięć gwiazdek dla Marina di Venezia odpowiedzialne są (m.in.) baseny! Kompleks basenowy jest ogromny i ma 4380 m kwadratowych. Dla małych dzieci przeznaczone są trzy duże baseny (między innymi lagunowy) ze zjeżdżalniami, domkami ze zraszaczami i wodospadami. Dla troszkę starszych (powyżej 120 cm wzrostu) jest basen ze sztucznymi falami i dłuuugie zjeżdżanie. Dla dorosłych – głębokie baseny pływackie (również jeden o wymiarach olimpijskich) i cudowny relaks w różnych odmianach jacuzzi.
Wypoczęci po noclegu na kempingu Bella Austria, na Punta Sabionni dotarliśmy około południa – zakwaterowanie w domku jest możliwe od godziny 15:00. Ale przemiły opiekun z firmy Eurocamp zachęcił nas do spędzenia czasu do piętnastej na plaży lub na basenach. Spędziliśmy więc od razu trzy godziny biegając za chłopcami, którzy chcieli jak najszybciej wypróbować wszystkie atrakcje. Mąż próbował nadążyć za Frankiem, ja śledziłam Antosia. Rozbrykanych i przeszczęśliwych chłopców ledwo nam się udało wyciągnąć z basenów, żeby rozpakować się w domku. A i tu wszystko przerosło nasze oczekiwania. Domek Esprit (2 sypialnie, 2 łazienki) okazał się naprawdę duży (nocleg w Austrii mieliśmy w domku typu Classic). Tutaj pokoje są znacznie większe, co przekłada się również na szerokość łóżek. Większa jest również przestronna jadalnia z salonem oraz świetnie wyposażona kuchnia. Spore odstępy między domkami oraz zaplanowane miejsce parkingowe z boku, pozwalają się cieszyć widokiem z tarasu, a przedzielenie sąsiadujących domków i ogródków wysokimi zielonymi żywopłotami- daje komfort prywatnej intymności. Przyjemny cień dają wysokie piniowe drzewa, które pachną, cudnie rozgrzane południowym słońcem. Jest po prostu idealnie! Po obiedzie ruszamy na plażę. Wielka szeroka plaża,wygląda na taką która bez problemu pomieści nawet tłumy w szczycie sezonu. Piasek jest wyjątkowo drobny, jasny i sypki, bardziej przypomina ten z bałtyckich plaż, niż znany nam żwirek z innych kurortów na wybrzeżu Adriatyku. Płycizna sięga daleko w głąb morza, więc chłopcy bezpiecznie próbują sił w nauce pływania i nurkowaniu z maską i rurką. Godzinami łowią piękne muszle i kamyki, którymi ozdabiamy potem warowne, piaskowe zamki. Zaskakujące było dla mnie zjawisko odpływu, nieznane przecież nad Bałtykiem. Morze cofając się odsłaniało muszle i małże, po które zlatywały się rybitwy i mewy. A ja dzięki odpływowi miałam piękne zbiory muszelek 🙂 Wieczorem dźwięki muzyki zwabiły nas do muszli koncertowej, gdzie codziennie (od 20:30 do 22) odbywają się animacje dla dzieci i dorosłych. Franek zmęczony słońcem i nauką pływania został z Tatą na widowni. Za to Antoś wykrzesał z siebie ogromną ilość energii i zaimponował mi zaangażowaniem w naukę kroków w pokazie tanecznym dla dzieci.
Gdy mamy dość słońca, chłopcy wybierają jeden z dwóch placów zabaw, które mają atrakcje dla dzieci w każdym wieku. Nasi wybierają głównie zjeżdżanie na „tyrolce” i wspinanie się po różnych linowych konstrukcjach. Czasem, gdy zbiera się większa grupa dzieci, mimo różnic językowych, zaczyna się wspólna zabawa w chowanego i gonitwy po pomostach między domkami i zjeżdżalniami. Franek jest wniebowzięty! Wieczorami błyskami świateł i bogatą ofertą kuszą jeszcze dodatkowe atrakcje (płatne), jak jazda gokartami, czy wspinaczki po ściance lub w mini parku linowym lub zabawnie urządzone pole do mini golfa.. Oferta barów i restauracji jest znakomita – codziennie można spróbować czegoś innego. A lodziarnia ma ogromny wybór doskonałych deserów lodowych.
W czasie dwutygodniowego pobytu skorzystałam też z dostępnych na miejscu pralek i suszarek ( pranie kosztuje 4 €) – bardzo przydatne w czasie dłuższego pobytu z dwoma łobuzami 😉 Na miejscu jest też świetnie zaopatrzony supermarket, gdzie codziennie rano można dostać świeże bagietki, pyszne sery i niedrogie wina 😉 Oprócz sklepów, w których możemy kupić wszystko, co może się okazać potrzebne na wakacjach, wieczorem, raz w tygodniu organizowany jest przy głównym deptaku kempingowym, jarmark rękodzielników, na którym można się zaopatrzyć w piękne pamiątki z regionu. Generalnie można nie wychodzić z kempingu- wszelkie wymarzone atrakcje są tu w zasięgu ręki.
Chciałabym podzielić się również ważnymi uwagami dla osób, które wybierają się na tren kemping po raz pierwszy:
– kemping jest naprawdę rozległy – odległości między różnymi atrakcjami mogą wydawać się dość spore, warto więc pomyśleć o zabraniu ze sobą rowerów (ale można też je wypożyczyć na miejscu) oraz hulajnogi dla dziecka
– na kempingu jest przestrzegana pora sjesty między godziną 13:00 a 15:00 zamykane są na przykład place zabaw, baseny, oraz nie ma możliwości poruszania się samochodem po kempingu (spuszczone są szlabany). To idealna pora aby cieszyć się spokojnym posiłkiem w klimatyzowanym wnętrzu, albo położyć małe dziecko na drzemkę 🙂
A gdy pogoda robi się mniej plażowa (co czasem zdarza się poza sezonem i my po 12 września trafiliśmy na 3 pochmurne dni) można zwiedzać okolicę. My popłynęliśmy z Punta Sabbioni do Wenecji. Na kempingu, w budynku informacji można kupić bilety na prom (u prywatnego przewoźnika Marco Polo, jest taniej niż w ACTV)- 9 € za osobę dorosłą i 6 € za dziecko powyżej 6 roku życia. Na przystań Punta Sabbioni można dojść z kempingu na piechotę, ale woleliśmy pojechać tam autem. Zostawiliśmy więc samochód przy przystani na parkingu (5 € za dzień). Nieduży piętrowy prom (a może to rodzaj vaporetto?) dowiózł nas w 30 minut na plac Św. Marka w Wenecji. Oprócz spaceru po Wenecji chcieliśmy też pokazać synkom Burano z bajecznie kolorowymi domkami i pokaz ręcznej produkcji szkła na wyspie Murano, więc skorzystaliśmy z biletu wielokrotnego, ważnego również na rejsy na okoliczne wyspy.
Chłopców bardzo zaabsorbowało obserwowanie techniki wiosłowania gondolierów. Po kilkunastu minutach przypatrywania się sami odkryli fenomen pracy jednym wiosłem. Zaczepiali gondolierów po angielsku, którzy ze śmiechem, a czasem nawet śpiewająco im odpowiadali. Wróciliśmy tak zmęczeni, że nawet wieczorne atrakcje na scenie nie powstrzymały chłopaków przed natychmiastowym padnięciem do łóżek. Mieliśmy w planach też wycieczkę do Parku Wodnego Aqualandia w pobliskim Lido di Jesolo. Ale w obliczu wszystkich atrakcji parku wodnego na kempingu, ta wycieczka nie wydała nam się już konieczna. Może następnym razem… Bo na kemping Marina di Venezia wrócimy jeszcze na pewno!
Anna Kloza-Rozwadowska z rodziną